Na europejskich drogach ciągle pod górę
Kolejne kraje wprowadzają płacę minimalną
Jeszcze niedawno pisaliśmy („PGT” nr 21 z 27 maja 2015 r.) o dość "mizernej" odpowiedzi KE na petycję kilku krajów europejskich (w tym Polski) odnośnie wprowadzenia przez Niemcy płacy minimalnej, a już transportowcy otrzymują kolejne ciosy. Tym razem ze strony Francji i Norwegii.
Berlin na ustosunkowanie się do upomnienia KE ma jeszcze ponad miesiąc, ale jego przykład wcale nie zniechęcił innych krajów do podobnego działania.
Francuski rząd przyjął pakiet reform, który ma "ożywić" gospodarkę i wnieść kilka istotnych zmian poprawiających jej stan - ułatwienie dostępu do niektórych wolnych zawodów, takich jak notariusz, komornik czy adwokat, wydłużenie czasu pracy w sklepach, a także uproszczenie prawa budowlanego. To co jednak jest najważniejsze, ma również wprowadzić płacę minimalną na poziomie 9,6 euro, w oczywisty sposób - wzorem Niemców - ograniczając konkurencyjność zagranicznych pracodawców.
Aby uniknąć "niepotrzebnych" debat w Zgromadzeniu Narodowym, francuski rząd już po raz drugi w ostatnich czterech miesiącach skorzystał ze skróconego procedowania nowych przepisów i przeforsował przyjęcie bez głosowania projektu ustawy o "pobudzeniu gospodarczym". Wprawdzie prawicowa opozycja, między innymi w związku z powyższym, zapowiedziała wniosek o wotum nieufności dla rządu, ale rezultat głosowań jest raczej łatwy do przewidzenia i po zatwierdzeniu w senacie ustawa ma zostać uchwalona w ciągu miesiąca.
Prezydent Francji, Francois Hollande zapowiedział wprowadzenie nowych uregulowań w odpowiedzi na ostrzeżenia rodzimych przewoźników, którzy zagrozili blokadami dróg w całym kraju, jeżeli rząd nie ograniczy konkurencji z innych krajów, które oferują "tańsze" usługi. Czy ktokolwiek więc ma wątpliwości czyje interesy zwyciężą?
Norwegia. Wszystko wskazuje też na to, że od 1 lipca i Norwegia wprowadzi płacę minimalną dla wszystkich (w tym zagranicznych) kierowców pracujących na terenie kraju. Stawka ma być o ok. 10 euro większa niż w Niemczech (czyli niemal siedmiokrotnie wyższa od stawek polskich).
Jak podaje Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych za Wydziałem Promocji Handlu i Inwestycji przy Ambasadzie RP w Oslo, powodem wprowadzenia stawek minimalnych było złe traktowanie zagranicznych kierowców i dumping socjalny, skutkujący nieuczciwą konkurencją i traceniem zamówień przez przewoźników norweskich.
Jak jednak wpływać na kraj, który jest poza Unią Europejską? Norwegia nie należy do UE, więc formy nacisku są mocno ograniczone. Małe jest zatem prawdopodobieństwo wycofania wprowadzonego prawa. Eksperci z OCRK przygotowują interpretację przepisów, która pomoże w poprawnym wyliczaniu płacy minimalnej dla kierowców jeżdżących po i do Norwegii w taki sposób, by nie zwiększać niepotrzebnie kosztów pracy. Podobnie jak w przypadku prawa niemieckiego, tak i w norweskiej ustawie obecne są nieścisłości co do obowiązku wypłacania stawki minimalnej w niektórych obszarach działalności transportowej – komentuje Bartosz Najman, prezes Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców.
Co ciekawe, Komitet ds. Upowszechnionych Umów Zbiorowych (Tariffnemnda) wyraził swój sprzeciw wobec nowych przepisów - przedstawicielka sekcji Logistyka i Transport Konfederacji Pracodawców Norweskich zaznaczyła, że kierowcy są pracownikami mobilnymi, a nie delegowanymi, więc obejmowanie płacą minimalną kierowców przebywających w kraju jedynie kilka godzin jest niepraktyczne i zarazem niewłaściwe. Czy jednak także i ten głos nie okaże się jedynie "wołaniem na puszczy"? Trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystko z wolna prowadzi i tak do jednego celu. Niezbyt dobrego dla polskiego transportu.