Konfliktowy projekt zmian
KE zaproponowała swoją wizję transportu
31 V Komisja Europejska przedstawiła wyczekiwany projekt tzw. Pakietu Mobilności, który miał być poprawką istniejących unijnych przepisów obowiązujących w międzynarodowym transporcie drogowym, uwzględniajac zarazem uwagi wszystkich zainteresowanych stron.
Cały zbiór regulacji międzynarodowego transportu drogowego opiera się oczywiście na ważnych fundamentach: zwiększaniu bezpieczeństwa na drogach, ciągłym rozwoju i wprowadzaniu innowacji, dbaniu o środowisko poprzez stałą redukcję emisji szkodliwych substancji, polepszaniu przepustowości tras, walce z nielegalnym zatrudnieniem, a także z zapewnieniem kierowcom godziwych warunków - pracy, płacy, odpowiedniego wypoczynku. Często jednak wszelkie fundamenty chwieją się gdy przyłożyć różne definicje, a te niestety stosowane są w rozmaity sposób zależnie od szerokości geograficznej lub grup interesów.
Kto zyska? Kto straci? Co najdziwniejsze, kierunek propozycji wydaje się być zaskakująco zbieżny z rozwiązaniami, w stosunku do których wszczęto procedurę naruszeniową. Powstaje zatem pytanie, kto ma być beneficjentem przedstawionych zmian, a także skąd Komisja czerpała inspiracje i czy dochowała wierności zasadzie zrównoważonego podejścia - powiedział o swoich wątpliwościach na specjalnym spotkaniu w Brukseli, minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk.
Na konferencji tej, zorganizowanej przez wiceprzewodniczącego PE Ryszarda Czarneckiego i europosła Kosmę Złotowskiego (członka Komisji Transportu PE), obecna była także unijna komisarz ds. transportu Violeta Bulc.
Głównym tematem, rozpalającym dyskusje szczególnie w Polsce i kilku innych wzajemnie wspierających się krajach z naszego regionu, był wątek zatrudniania pracowników delegowanych na takich samych warunkach jakie obowiązują na terenie danego kraju UE. Batalia o płace minimalne i pracowników przemieszcząjących się po drogach całej Europy, trwa przecież już od dawna, ale na spotkaniach negocjacyjnych podnoszono pewne sugestie, które miały zbudować kompromis.
Między innymi próbowano ustalić liczbę dni w miesiącu, które kierowca musi przepracować na terenie danego kraju by być rozliczanym według stawek w nim obowiązujących. I podczas gdy wśród propozycji padały różne liczby od 3, 5, aż do 9 czy 15, w projekcie pojawiła się ta najmniejsza. 3 dni dla pracownika z Polski, Czech, Litwy czy Rumunii to jeden kabotaż. Jeden. Tak mniej więcej wygląda uznanie racji wszystkich przez KE.
Większe koszty. Narzucanie krajowych stawek płacy minimalnej przewoźnikom w międzynarodowym transporcie drogowym bez uwzględnienia dodatkowych czynników związanych z funkcjonowaniem firm przewozowych, w rezultacie spowoduje podniesienie kosztów transportu wszystkich towarów na wewnętrznym rynku UE oraz zakłócenia w łańcuchu dostaw towarów - komentował minister Adamczyk.
Na ten moment wydaje się, iż główne cele Białej Księgi Transportowej z 2011 r. czyli wspieranie rozwoju jednolitego europejskiego obszaru transportowego, idą w odstawkę. Czekają nas jeszcze wprawdzie prace nad komisyjnym projektem, ale czy dotychczasowe doświadczenia nie sugerują jakie będzie końcowe brzmienie dokumentu?