KE odpowiada w sprawie płacy minimalnej
Z dużej chmury (oczekiwań) na razie mały deszcz
Komisja Europejska po miesiącach "prac" nad petycją złożoną m.in. przez Polskę, Węgry, Litwę i Rumunię, dotyczącą wprowadzonej od początku roku płacy minimalnej u naszego zachodniego sąsiada, postanowiła wszcząć procedurę w sprawie naruszenia unijnego porządku prawnego przez niemieckie przepisy. Pierwszym krokiem jest pisemne, wstępne upomnienie wysłane do Berlina, który ma teraz dwa miesiące na udzielenie odpowiedzi.
W styczniu bieżącego roku Niemcy, na mocy ustawy z 11 sierpnia 2014 r., wprowadzili płacę minimalną w wysokości 8,5 euro dla każdego pracownika pracującego na terenie ich kraju. Spodowodowało to niemałe zamieszanie w branży transportowej, w wielu krajach europejskich, gdyż oznaczało, że także zagraniczni kierowcy ciężarówek przejeżdżający przez Niemcy tranzytem, mają otrzymywać owe minimalne wynagrodzenie. Widmo bankructw małych i średnich przewoźników zawisło nad sporą częścią Europy Środkowej. Interwencja w Brukseli, m.in. Polski, Czech i Węgier, sprawiła, że Niemcy czasowo zawiesili egzekwowanie swojego prawa, oczekując na stanowisko Komisji Europejskiej.
Najpierw upomnienie. W dniu 19 maja KE wysyłając upomnienie do Berlina, stwierdziła wstępnie, iż część nowych przepisów rzeczywiście ogranicza swobodę świadczenia usług i przepływ dóbr na rynku unijnym, zarazem jednak wyraziła pełne poparcie dla wprowadzenia płacy minimalnej w Niemczech i niestety rozdzieliła ocenę przewozów transgranicznych i przewozów kabotażowych, uznając te drugie za zgodne z prawem UE.
Niewątpliwie taka odpowiedź KE może budzić mieszane uczucia. Maciej Wroński, przewodniczący Związku Pracodawców "Transport i Logistyka Polska", stwierdził nawet, iż jest to polityczne porozumienie, a nie wynik merytorycznego rozważenia przesłanek przemawiających za jednakowym wyłączeniem wszystkich typów transportu międzynarodowego oraz jego elementów z obowiązywania MiLoG. Przewozy kabotażowe są wykonywane wyłącznie jako następstwo transportu międzynarodowego, w ramach dostawy rzeczy w ruchu międzynarodowym. Nie zastępują krajowych usług przewozu, choć ta interpretacja jest usilnie narzucana opinii publicznej. Nie są to też usługi wykonywanie swobodnie, jak przez lokalnych przedsiębiorców. Są one ściśle limitowane tak, aby służyły wyłącznie ograniczeniu pustych przebiegów w transporcie międzynarodowym, jednocześnie przeciwdziałając kongestii, nadmiernemu zanieczyszczeniu środowiska naturalnego przez emisję spalin oraz służąc poprawie bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Przewozy kabotażowe. Zasady wykonywania przewozów kabotażowych regulowane są rozporządzeniem WE/1072/2009 z dnia 21 października 2009 r. dotyczącym wspólnych dla wszystkich krajów unijnych zasad dostępu do rynku międzynarodowych przewozów drogowych. Wielu komentatorów i ekspertów powołuje się na te zapisy, szczególnie z art. 9, argumentując, iż nie ma w nich sensu stricto mowy o miejscowych przepisach prawa, a raczej sensu largo o przepisach jako takich.
Zatem wobec przewozów kabotażowych nie muszą być stosowane regulacje danego kraju, a ogólne prawo europejskie. A jednak preambuła do rozporządzenia WE/1072/2009 w pkt. 17 rzuca na to nieco inne światło, mówiąc wprost, iż do przewozów kabotażowych mają zastosowanie przepisy dyrektywy 96/71/WE z dnia 16 grudnia 1996 r., która dotyczy delegowania pracowników w ramach świadczenia usług.
Co to tak naprawdę oznacza? Każdy pracownik świadczący pracę w trakcie przewozu kabotażowego jest pracownikiem delegowanym do innego kraju, a więc należy mu się zapłata według norm panujących w tym kraju (czyli np. uwzględniając płacę minimalną).
Maciej Wroński ma jednak nieco inne zdanie w tym temacie: MiLoG nakłada na przewoźników dużo dalej idące obowiązki niż wspomniane rozporządzenia, które co do zasady nie mogą być modyfikowane przez przepisy krajowe. Ponadto w naszej ocenie stosowanie MiLoG jako narzędzia ograniczającego konkurencję na wewnętrznym rynku jest co do zasady działaniem niezgodnym z Traktatem o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Akceptacja rozwiązań niemieckich w tym zakresie przez Komisję Europejską pokazuje, iż mamy do czynienia z faktycznym podziałem Unii Europejskiej. Komisja Europejska preferuje interesy najsilniejszych gospodarczo członków wspólnoty, przywracając granice wobec nowych państw Unii Europejskiej.
Odpowiedź jakiej ma udzielić Berlin w ciągu 60 dni na unijne pismo, właściwie niczego jeszcze nie wyjaśni, gdyż oczekiwania przewoźników wykraczają poza wątpliwości zgłaszane przez KE. Czy zatem następnym (oby nie jedynym) krokiem jest już tylko złożenie skargi w Trybunale Sprawiedliwości?